Polonia w Corby
musiałam dziś kursa zrobić - do Littleport i z powrotem, 58mil w jedną, no i moje ukochane autko już z jest trochę mniej ukochane
z powrotem 40 mil do domu a tu kontrolka płynu chłodniczego się zapala (sprawdzałam było na max. przed jazdą) i korek się zaczyna ruchów na drodze nie widać, skoro trzeba silnik chłodzić no to trzeba grzanie włączyć i w tak miłej tropikalnej atmosferze kontynuować ... komórka mi do wc-ta wpadła no to nawet nie mogę staremu powiedzieć , że dojechałam - jak pech to pech
Offline
ale to żaden problem, wjechałam na jakieś angielskie wertepy (pozostałość po ostrej zimie), kabelek od czujnika ilości wody w chłodnicy się odpiął i kontrolka się zapaliła, ale to sobie po podróży przypomniałam ( bo kiedyś się tak zdarzyło) a podróż w tropikach to sama przyjemność, lubię ciepło
komórka się na kaloryferze wysuszyła i działa, czyli wczorajszy "pech" wymazuję z pamięci
Offline
nie pozbędę się, nie mogę, to tak jak by wam najukochańsze zwierze chorowało, nie leczyli byście? swoją drogą to ja tak kotkę swoją leczyłam, na operacje wysłałam i wraz zdechła
a z drugiej strony lubię mieć pierwszeństwo na drodze, bo jak dojeżdżam do ronda to reszta stoi i auto moje podziwia
Offline
miko napisał:
nie pozbędę się, nie mogę, to tak jak by wam najukochańsze zwierze chorowało, nie leczyli byście? swoją drogą to ja tak kotkę swoją leczyłam, na operacje wysłałam i wraz zdechła
Wyrazy współczucia z powodu kotki
Jeśli chodzi o auto - ja leczyłam do momentu, w którym rozjuszona zaczęłam kopać oponę, warczeć i mówić dość głośno co o nim myślę. To był ostatni mój kontakt z samochodem. Już więcej do niego nie wsiadłam. Znalazł się taki, co go sobie wziął na lawetę, przekonany, że go wyleczy. Powodzenia!!!
Offline